Wojna domowa
Dziś mieliśmy ciężką połowę dnia. Duduś (tak będę nazywała mojego synka) od samego rana walczył o swoją niezależność. Ubieranie się? Nie - dziękuję. Jedzenie? No, chyba że ciastko... Spacer? Akurat w przeciwną stronę, niż sklep do którego mieliśmy wstąpić po drodze. Straciłam cierpliwość, gdy włączyłam mu bajkę pewna, że mam dla siebie pół godzinki, wzięłam książkę, a on akurat też zapragnął "citać" ze mną. Pomimo mojej prośby wysyczanej przez zęby, książki nie oddał. Nakrzyczałam na niego, a sekundę poźniej zalała mnie fala poczucia winy.
Nie chcę, żeby moje dziecko płakało przez moje nerwy. Nie chcę, aby zapamiętał moje wybuchy złości i trząsł sie na samą myśl o nich. Powiedziałam mu bardzo przykre rzeczy, które były niesamowicie niesprawiedliwe. Gdy zasnął, poczułam, że czas na zmianę. Wzięłam z półki Jak mówić, żeby maluchy nas słuchały i odświeżyłam swoją wiedzę.
Autorka zwraca uwagę na to, że każda osoba, dziecko czy dorosły, ma odróch sprzeciwu, gdy słyszy rozkaz, groźbę, kazanie. Dzieci wciąż słyszą co mają robić, czego nie, gdzie iść itd. Po pewnym czasie robią się głuche na nasze nalegania. W książce zaproponowano kilka metod, które zamienią niezbyt przyjemną dla dziecka czynność w ciekawą zabawę i przy okazji nauczą je decydowania za siebie, brania odpowiedzialności i działania.
1. Gdy mamy dobry humor, siłę i ochotę możemy posłużyć się żartem. Wymyślić grę na czas, skarpetka może nagle zacząć mówić, możemy odegrać osobę, która komplenie nie ma pojęcia, że czapkę zakłada się na głowę, a nie na nogę. Oczywiście, w stresujący poranek, gdy już jesteśmy spóźnieni, a mały nie chce współpracować, ta metoda będzie ostatnią, o której pomyślimy.
2. "Wolisz jeść widelcem, czy rękami?" Gdy dajemy dziecku wybór czuje, że ma na coś wpływ, a nie, że jest zmuszane na przykład do zjedzenia śniadania.
3. Podobną metodą jest pozwolenie mu za coś odpowiadać. Niech popatrzy przez okno i sprawdzi, czy trzeba założyć czapkę.
4. Dobrym sposobem jest również udzielanie informacji. "Przepisy mówią, że podczas jazdy samochodem trzeba mieć zapięte pasy". Dziecko samo może dojść do odpowiednich wniosków, nasza wypowiedź nie zmusza go do niczego.
5. Mozna również powiedzieć jednym słowem: "pasy". Wówczas traktujemy dziecko jako osobę myślącą, zakładamy, że wie, co należy zrobić z pasami. Okazujemy mu wten sposób szacunek.
6. Dobrze jest też opisać, co widzimy. Należy jednak pamiętać, żeby widzieć rzeczy dobre, nie złe ;) "Widzę, że posprzątałeś większość zabawek. Została tylko koparka".
7. Opisz, co czujesz. Tak ciężko nam mówić o własnych uczuciach. Lepiej oskarżać innych. Dziś dokładnie to zrobiłam. "Bo ty zawsze...", "Dlaczego nie możesz..." "Przez ciebie..." Jest to bardzo krzywdzące i nie przyniesie nic, oprócz złości, frustracji i poczucia winy. Lepiej zakomunikować: "Boję się, gdy widzę, że wychodzisz na ten stół. Rusza się i martwię się, że mógłbyś spaść. Poczułabym się lepiej, gdybyś został na podłodze lub wyszedł na przykład na tę poduszkę".
8. Czasem słowo pisane dotrze dalej, niż słowo mówione. Gdy dziecko nie chce się kąpać, można stworzyć bilet kąpielowy z różnymi atrakcjami. To nic, że dziecko nie potrafi czytać. Pisanie liściku może przynieść efekt nawet wtedy, gdy go dziecku przeczytamy.
9. W chwilach, gdy działania dziecka stanowią zagrożenie dla rodzica lub innych dzieci można przejść do działania nie obrażając przy tym malucha. "Zabieram cię do domu. Nie chcę, żebyś rzucając kamieniami trafił w kogoś i zrobił mu krzywdę."
Z pewnością realizacja tych punktów będzie wymagała wysiłku, szczególnie na samym początku. Autorki przekonują jednak, że z czasem będzie łatwiej, a takie porozumiewanie się bez przemocy słownej przyniesie efekty. Obiecują, że dziecko wychowywane w poczuciu niezależności i bezpieczeństwa chętniej współpracuje, niż osoba ciągle strofowana i prowadzona za rękę. Cóż, jest to logiczne. Wiem, że jeszcze nie raz zdarzy mi się wybuchnąć, ale może powyższe wskazówki sprawią, że nasz dom nie będzie ciągłym polem walki o wszystko?